-Wiem, że twoi rodzice mówili ci, że masz się mną zajmować, ale ja nie jestem dzieckiem i poradzę sobie sama. Nie musisz się mną przejmować.
Odwróciłam się i zmierzyłam ją wzrokiem z politowaniem.
-Ty sobie chyba żartujesz - zakpiłam - ja tobą? A co ty mnie obchodzisz dziecko?
-No ja.. nie wiem..
-Daj sobie spokój, co? Mówiłam, żebyś mi nie wchodziła w drogę. Mam cię daleko gdzieś, jasne? Mieszkaj tu sobie, jeżeli musisz, ale ode mnie z daleka.
-Dobra, okay, rozumiem.
Po tych słowach opuściła kuchnię i poszła na górę. Warknęłam pod nosem i otworzyłam lodówkę.Wyciągnęłam z niej jakieś produkty i przygotowałam sobie lekkostrawne śniadanie. Usiadłam przy kuchennym stole i zajęłam się jedzeniem. I nagle wpadłam na genialny pomysł. Skoro rodziców nie było w domu, to czemu by tego nie wykorzystać? Z cwanym uśmieszkiem wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Maxa.
-Tak mała? - odebrał w końcu.
-Zwołaj ekipę. Mam wolną chatę na weekend, starzy wyjechali. Załatwcie coś mocnego i u mnie o 20:00.
-I to mi się podoba skarbie! Będziemy na pewno, możesz się nas spodziewać.
-No ja myślę. Tylko nie nawalcie. Do zobaczenia wieczorem.
-O to się nie martw. Nie przegapimy twojej imprezy, Liz. Do później.
Rozłączyłam się i z triumfem na ustach skończyłam śniadanie. Włożyłam talerz do zmywarki, po czym wróciłam do swojego pokoju. Załatwiłam catering i alkohol, po czym zadzwoniłam do znajomego DJ-a.
-Wybacz Lizzie, ale dzisiaj nie dam rady - powiedział, gdy usłyszał moją prośbę - obsługuję imprezę w Tomorrow.
-No weź Matt, to ważne. Na pewno dasz radę coś załatwić? Dla mnie? Ładnie proszę..
-Ech, no dobra. Podeślę ci kogoś znajomego. Powinien to ogarnąć.
-Dzięki! Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Jesteś najlepszy.
-Uważaj, bo się zarumienię - zaśmiał się - zawsze do usług. Trzymaj się mała.
Zakończyłam połączenie i byłam z siebie zadowolona. Wszystko było już załatwione. Wysłałam smsa do Jess, która zjawiła się po godzinie zwarta i gotowa. Powitałam ją buziakiem i zajęłyśmy się porządkowaniem salonu. Poprzesuwałyśmy meble, stanowisko DJ-a ustawiłyśmy pod ścianą, z sufitu zwisała dyskotekowa kula a przez czarne rolety w domu panował mrok, rozświetlany tylko kolorowymi światłami z kuli. W jednej chwili mój dom przemienił się w imprezowy klub dla najlepszych nastolatków z Londynu. Byłam z siebie naprawdę zadowolona. Te wszystkie rzeczy załatwiłam sama kilka miesięcy temu. Kiedy już wszystko było gotowe, przybiłyśmy piątki i poszłyśmy na górę, żeby ostatecznie się przygotować. Dobrze, że miałam 3 łazienki. Wzięłyśmy prysznic, umalowałyśmy się i zrobiłyśmy ciemny makijaż, podkreślając oczy eyelinerem. Na koniec się przebrałyśmy. Postanowiłam trochę zaszaleć i tym razem ubrać się naprawdę odważnie. W końcu zabawa to zabawa, a Max mógł być trochę zazdrosny. Z cwanym uśmieszkiem ubrałam na siebie TO. Narzuciłam na siebie skórzaną, krótką kurteczkę i byłam gotowa. Jessie postawiła na bardziej tradycyjny strój. Ubrana była TAK. Obie zlustrowałyśmy się wzrokiem i stwierdziłyśmy, że jest okay. Po godzinie rozległ się dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że to DJ, którego przysłał mi Matt. Zbiegłam na dół i otworzyłam. W jednym momencie stanęłam jak wryta w całkowitym szoku. Przede mną stał uśmiechnięty Zayn. Natychmiast przybrałam surowy wyraz twarzy.
-Skąd ty niby wiesz, gdzie ja mieszkam? - warknęłam - I co tu w ogóle robisz?
-Nie dalej jak wczoraj odprowadzałem cię do domu, bo nie byłaś w stanie sama ustać na nogach, Lizzie.
-Skąd znasz moje imię?
-Sama mi je zdradziłaś. Naprawdę nic nie pamiętasz?
-Nie. I to w sumie chyba lepiej. Więc, co tu do cholery robisz? Nie pomyliłeś adresów czy coś?
-Czy to w tym domu ma odbywać się impreza, na której miałem być DJ-em na zastępstwie Matta?
Rozdziawiłam usta ze zdziwienia. On? DJ-em? Jak to było możliwe? Otrząsnęłam się i dopiero wtedy dostrzegłam w jego rękach jakieś torby, zapewne ze sprzętem i płytami.
-Ty sobie chyba żartujesz koleś. Błagam, powiedz, że to jakiś chory żart.
-Jeżeli coś ci nie pasuje, to mogę wrócić do domu - odpowiedział, wzruszając ramionami - tylko wątpię, że znajdziesz kogoś na ostatnią chwilę.
Już miał się odwrócić i odejść, ale go powstrzymałam. Miał rację. Nie znalazłabym nikogo na zastępstwo.
-Właź - powiedziałam bez wyrazu - tylko radzę ci zapuszczać dobrą muzykę i się nie błaźnić. Zawsze pozostaje mi też wieża stereofoniczna.
-Do usług madame - powiedział z szerokim uśmiechem i wszedł do środka.
Jessie również zdziwił jego widok, ale wzruszyła tylko ramionami i nie zadawała pytań. Zayn ustawił się za konsolą i zaczął przy niej majstrować. Po kilkunastu minutach dom wypełniała mocna, klubowa muzyka. Byłam pod wrażeniem. Naprawdę nieźle się spisywał. W pewnym momencie na dół zbiegła moja kuzyneczka i spojrzała na wszystko bardzo zdziwiona. A kiedy zobaczyła Zayna, zakryła usta dłonią i wyglądała, jakby zobaczyła ducha czy coś. Szybko do niej podeszłam, bo nie chciałam, żeby robiła mi obciach.
-Co ty kurwa robisz? - warknęłam do niej - Możesz przestać zachowywać się jakbyś po raz pierwszy w życiu widziała jakiegoś chłopaka?
-Ale.. przecież.. to jest.. - jąkała się.
-To jest DJ, którego wynajęłam na imprezę - przerwałam jej - a ty moja droga nie zostałaś zaproszona, więc możesz wracać do siebie.
-Przecież to jest Zayn Malik!
-Tak, wielkie mi rzeczy. Jakiś Zayn, który stoi przy sprzęcie. Nie kompromituj się dziecino. Wracaj, skąd przyszłaś.
-Ale..
-Nie dyskutuj ze mną do cholery! Nie chcesz widzieć mnie wściekłej. Idź skąd przylazłaś.
Lily wahała się przez moment, ale w końcu zrezygnowana poszła na górę. Zdziwiła mnie jej reakcja na Zayna. Kim on niby był, że nawet ta oferma go rozpoznała? Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo zaczęli schodzić się pierwsi goście. Jako pierwszy próg przekroczył Max, niosąc w rękach dwie butelki wódki. Za nim weszła cała reszta. Przywitałam się ze swoim chłopakiem namiętnym pocałunkiem.
-Liz, już bardziej seksownie nie mogłaś wyglądać - zamruczał mi do ucha - w końcu pokazujesz brzuszek i te twoje boskie nogi, które tak uwielbiam.
-A ten jak zwykle swoje. Uspokój się zboczeńcu i odgoń brudne myśli, bo ci zaraz stanie i nie będzie zbyt ciekawie.
-Ale wiesz.. będziemy mogli przejść do sypialni.
-Wal się Gilbert - powiedziałam z uśmiechem i jeszcze raz go pocałowałam.
Każdy z gości coś przyniósł. Stoły uginały się pod ciężarem jedzenia i alkoholu. Impreza powoli zaczynała się rozkręcać.To był naprawdę dobry pomysł. Jess z Erickiem poszli na środek, a reszta za nimi. Alkohol lał się litrami i szumiał mi w głowie. Uwielbiałam ten stan. Miałam tylko nadzieję, że nie rozniosą mi domu jak po ostatniej imprezie. To było miesiąc temu. Zniszczyli meble, stłukli ukochaną wazę matki i wybili kilka szyb. Wyglądało to naprawdę tragicznie i skończyło się interwencją policji. Ale przynajmniej zabawa była udana. Widziałam, że cała męska część ciągle na mnie patrz. Łapczywie spoglądali na moje odsłonięte ciało, a mi to imponowało. Właśnie taki miał być efekt.
Musiałam przyznać, że Zayn sprawdzał się jako DJ. Zapuszczał naprawdę dobrą muzykę, przy której można było bawić się do rana. Ten chłopak mnie intrygował. Miał w sobie coś takiego, co mnie do niego przyciągało. To było mega dziwne, bo przecież miałam chłopaka, a on w ogóle nie powinien był mnie interesować. Mógł sobie żyć i robić co tylko chciał, ale z daleka ode mnie. Dziwne było tylko to, że ostatnio coraz częściej był w pobliżu. Czy to mógł być przypadek? Nigdy nie wierzyłam w tego typu rzeczy, ale życie czasami potrafiło zaskakiwać. Na wolnym kawałku wtuliłam się w swojego chłopaka i wspólnie kołysaliśmy się przy piosence "Freedom" Nicki Minaj. Na ogół nie słuchałam takiej muzyki, ale na imprezach nigdy o to nie dbałam. Max delikatnie całował moją szyję, a ja przechyliłam głowę do tyłu i po prostu mu się oddałam. Wiedziałam, że go kocham. Czasami był wkurzający, ale takim zawsze się wybacza. A przynajmniej ja. Nie ważne co by zrobił, i tak bym do niego wróciła. Chyba na tym polega miłość, prawda?
Po skończonym kawałku przeprosiłam Maxa i tylnymi drzwiami wyszłam do ogrodu. Zimne powietrze od razu mnie dopadło. Delikatny wiatr muskał moją nagą skórę i dawał ukojenie. Wyciągnęłam z paczki papierosa i zapaliłam go. Po chwili zaciągałam się dymem i nie myślałam już o niczym innym. Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność. Myśląc, że to Max, odwróciłam się do niego, ale od razu tego pożałowałam. Centralnie za mną stał Zayn. Wydmuchałam mu dym prosto w twarz i skarciłam go wzrokiem.
-Nie płacę ci za robienie sobie przerw - burknęłam - wracaj do sprzętu.
-Daj spokój Liz, jak przez chwilę posłuchają muzyki z płyty to nic im się nie stanie.
-To moja impreza i ma być idealna, więc rób co do ciebie należy. Już.
-A co, jeżeli odmówię? - spytał z cwanym uśmieszkiem.
-W co ty ze mną kurwa grasz?
-Przestań przeklinać.
-Przestań mnie nękać.
-Ja, ciebie? Nigdy w życiu, gdzież bym śmiał - odpowiedział z sarkazmem, a ja warknęłam pod nosem.
-Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego pacanie - syknęłam - mam daleko w dupie takich jak ty, a poza tym mam chłopaka, z którym nie mógłbyś konkurować, bo nie dorastasz mu do pięt.
-Auć, aleś mi pojechała. To może lepiej się poznamy?
-Czy ty jesteś jakiś psychiczny albo głuchy? Masz coś z mózgiem czy może w ogóle go nie posiadasz i w tej tępej głowie masz tylko przestrzeń?
-Nie musisz być taka niemiła, Lizzie. To do niczego nie prowadzi.
-Ta rozmowa też do niczego nie prowadzi, Zayn. Daj mi spokój, jasne?
Wyjęłam z ust papierosa, rzuciłam go na ziemię i przydeptałam butem. Ostatni raz posłałam chłopakowi groźne spojrzenie i wróciłam do środka, gdzie impreza trwała w najlepsze. Zayn naprawdę działał mi na nerwy, ale zawsze w jego obecności czułam się jakoś.. dziwnie. Miał na mnie dziwny wpływ i za nic nie mogłam go rozszyfrować. Dołączyłam do Jess, bawiącej się w najlepsze i starałam się nie zwracać uwagi na Malika, który posłusznie wrócił na swoje miejsce za konsolą. Przez resztę imprezy czułam na sobie jego wzrok, a kiedy odwracałam się w jego kierunku, zawsze natrafiałam na jego ciemne oczy i szyderczy uśmieszek. To powoli zaczynało mnie irytować.
W końcu zeszłam z parkietu i poszłam do kuchni, żeby uzupełnić zapasy alkoholu. Wyciągnęłam z zamrażarki kilka butelek wódki. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Maxem. Miałam ochotę walnąć mu w twarz, bo o mały włos nie dostałam zawału. Był całkowicie pijany a woń alkoholu wyczuwalna była co najmniej na kilometr. Skrzywiłam się i chciałam go ominąć, ale mi nie pozwolił. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Max, odpuść - powiedziałam stanowczo - nie jestem w nastroju.
-Daj spokój - zamruczał i pocałował mnie w szyję - jeden szybki numerek..
-Ty sobie chyba kpisz - warknęłam - puść mnie Gilbert. Powiedziałam, że nie mam ochoty.
-I tak mi się nie oprzesz kochanie. Wybierasz łóżko czy kuchenny blat? Bo wiesz, dla mnie to bez różnicy.
-W tej chwili mnie puść kurwa! - krzyknęłam - czy do ciebie nie dociera słowo "nie"?! Jesteś zalany w 3 dupy. Odpieprz się ode mnie!
Zaczęłam mu się wyrywać, ale jego uścisk był zbyt silny. Przyparł mnie do ściany i zaczął całować. Opierałam się i nadal wyrywałam. Z jego pożądaniem nie miałam szans. Zawsze mu ulegałam, jak był pijany, ale teraz coś się zmieniło. Coś we mnie. Nie mogłam tak dalej. Byłam już zmęczona tym wszystkim. W jednym momencie butelki wyleciały mi z rąk i rozbiły się o podłogę, zalewając ją przeźroczystą cieczą. Max odskoczył ode mnie jak oparzony, bo kawałek szkła wbił mu się w nogę. Spojrzał na mnie wściekle. W jednej chwili do kuchni wpadł Zayn, Eric i Jessie. Ogarnęłam wszystkich wzrokiem i bez słowa wybiegłam z kuchni. Szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim. To, co się przed chwilą stało, stanowczo nie było normalne...
_________________________________
I jest kolejny :) Powoli zaczynam się zastanawiać, czy jest sens dalej prowadzić to opowiadanie. W sondzie na ORTL było ponad 180 głosów, że będziecie czytać a komentarzy? Ledwo 20. Nie chcę się czepiać ale wasze komentarze są dla mnie naprawdę bardzo ważne. PISZĘ TO DLA WAS. Nie podoba wam się? Wiem, że na razie nie ma 1D ale to się wszystko rozkręca i na to opowiadanie mam naprawdę spore plany. Dlatego..
30 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ !
Wybaczcie, ale nie mam innego wyjścia. Wiecie, że was kocham, ale po egzaminach mam serio zły humor.. tylko wy mi go możecie poprawić.. :C
Do napisania za niedługo <3
I jest kolejny :) Powoli zaczynam się zastanawiać, czy jest sens dalej prowadzić to opowiadanie. W sondzie na ORTL było ponad 180 głosów, że będziecie czytać a komentarzy? Ledwo 20. Nie chcę się czepiać ale wasze komentarze są dla mnie naprawdę bardzo ważne. PISZĘ TO DLA WAS. Nie podoba wam się? Wiem, że na razie nie ma 1D ale to się wszystko rozkręca i na to opowiadanie mam naprawdę spore plany. Dlatego..
30 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ !
Wybaczcie, ale nie mam innego wyjścia. Wiecie, że was kocham, ale po egzaminach mam serio zły humor.. tylko wy mi go możecie poprawić.. :C
Do napisania za niedługo <3