-Czego ty jeszcze chcesz? - warknęłam.
On tylko wzruszył ramionami i się uśmiechnął. Denerwował mnie coraz bardziej.
-Słuchaj ty żółty czubie, daj sobie wreszcie spokój. Poszukaj sobie kogoś ze swojej ligi. Nie wiem kim jesteś i nie chcę wiedzieć, jasne? Odpierdol się ode mnie.
-Ja chcę po prostu poznać twoje imię - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.
-Dla ciebie jestem bezimienna, jasne? - syknęłam - spadaj koleś.
-Mam dziwne wrażenie, że spotkamy się jeszcze nie raz.
-Obyś się mylił. Nie zniosę widoku twojej paszczy - powiedziałam, wywracając oczami.
-Hej, Zayn! - krzyknął jakiś chłopak za nim - rusz dupę! Nie będziemy na ciebie czekać!
-Idę! - odkrzyknął, a potem zwrócił się do mnie - wiem, że będzie jeszcze okazja, żeby pogadać.
-Idź sobie człowieku - powiedziałam ostro wściekła - działasz mi na nerwy.
-Do zobaczenia .
-W marzeniach!
W końcu odwrócił się i pobiegł do czarnego samochodu, przy którym czekał na niego chłopak o krótko ściętych, ciemnych włosach. Wzięłam głęboki oddech i jakoś się uspokoiłam. Nienawidziłam gdy chłopak był zbyt pewny siebie i tego, że może mieć każdą. Byłam zajęta, a jemu nic do tego. W końcu Max, Jessie i Eric opuścili klub. W samą porę, bo w tym momencie podjechał po nas samochód z moim prywatnym kierowcą. Wsiadłam do środka bez słowa. Max i Eric byli całkowicie zalani. Ledwo kontaktowali. Jess jakoś się trzymała, a mi kręciło się w głowie. I od alkoholu i od nadmiaru emocji.
Kiedy w końcu wszystkich odwieźliśmy, znalazłam się w swoim domu. Zdjęłam szpilki i zostawiając je na środku korytarza, poszłam prosto do siebie. Nie miałam na nic siły. Zdjęłam sukienkę i w samej bieliźnie położyłam się do łóżka. Za oknami panował półmrok. Zamknęłam oczy i szybko zasnęłam. Tego mi było trzeba.
Kiedy się obudziłam, przez okno wpadały promienie słoneczne. Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 16:00. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Dopiero potem przypomniałam sobie, że nie zmyłam makijażu i cała moja twarz ubrudzona była tuszem i kredką do oczu. Prychnęłam pod nosem i poszłam do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, od razu skrzywiłam się z przerażeniem. Wyglądałam jak jakiś demon. Włosy sterczały mi we wszystkich kierunkach, miałam cienie pod oczami, spierzchnięte usta i byłam cała czarna. Po prostu świetnie. Wyjęłam z szafki płyn do demakijażu i waciki, po czym zajęłam się doprowadzaniem swojej twarzy do porządku. Zrobiłam też peeling. W końcu wzięłam długi, odprężający prysznic. Przebrałam się w jakiś stary T-shirt i dresowe spodenki, związałam włosy w wysoki kucyk i zeszłam na dół. Jakoś nie miałam na nic ochoty. Wyjęłam z lodówki butelkę zimnej wody i wypiłam ją. Później poszłam na telewizor. Włączyłam płytę z ćwiczeniami i zaczęłam się rozciągać. Już dawno nie ćwiczyłam, a mojej figurze z pewnością by się to przydało. Nie wiem ile minęło czasu. Byłam już zmęczona, ale nie przestawałam.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wkurzona dałam pauzę i poszłam otworzyć. W progu stała Jessie. W dodatku była cała mokra. Wściekle weszła do mojego domu i zaczęła rzucać przekleństwami.
-Ej, wyluzuj - powiedziałam zamykając drzwi.
-Wyluzuj?! Jak mam wyluzować do jasnej cholery?! Jestem cała mokra! Pierdolony sukinsyn!
-Ale co się w ogóle stało?
-Ludzie w Londynie nie potrafią jeździć. Widział kałużę i oczywiście musiał wjechać centralnie w nią! Przecież inaczej się nie dało! Skurwiel!
-Ale kto?
-A co ja duch święty jestem? Jakiś pajac co nie umie jeździć!
-Ej, uspokój się. Zaraz ci coś pożyczę.
-Gr.. Jest jeszcze jedna sprawa Liz. Właśnie byłam w drodze na wystawę fotograficzną jakiegoś podobno bardzo znanego fotografa. Matka mnie zmusiła. Ma być sporo mediów bla bla bla. Wiesz, trzeba się pokazać. Poszłabyś ze mną? Lepiej nudzić się we dwójkę.
-Eh.. no dobra, niech będzie. Ale nie mam ochoty wychodzić z domu.
-Też cię kocham mała.
Jessie cmoknęła mnie w policzek i razem poszłyśmy na górę. Podczas gdy Jessie wybierała sobie strój, ja znów poszłam pod prysznic żeby zmyć pot z ćwiczeń. Ułożyłam włosy, zrobiłam pełny makijaż i poszłam do niej, do garderoby. Wybrała sobie TAKI zestaw. Musiałam przyznać, że wyglądała w nim świetnie. Ja ubrałam się TAK. Gdy byłyśmy już gotowe, wyszłyśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz, który schowałam do torebki i wyjechałam samochodem z garażu. Obie do niego wsiadłyśmy i pojechałyśmy na wystawę. Tak jak się spodziewałam, było na niej sporo ludzi. Spojrzałyśmy na siebie znacząco i zaczęłyśmy przechadzać się wśród różnych fotografii. Niektóre zdjęcia naprawdę zrobiły na mnie wrażenie, ale nie zmieniało to faktu, że po godzinie byłam już całkowicie znudzona i śpiąca. Po Jess widziałam to samo. Paparazzi zrobili nam całą masę zdjęć. Wymuszałyśmy uśmiechy, żeby nie dać po sobie niczego poznać. Miałam całkowicie dość.
-Ej, co to za chłopak lampił się na ciebie przez całą wczorajszą imprezę? - spytała nagle Jessie.
-Nie wiem o kim mówisz - udałam głupią.
-Daj spokój Lizzie. Przede mną tego nie ukryjesz. Kto to był? Bo muszę przyznać, że to całkiem fajne ciacho.
-Daj spokój kobieto. Nie mam pojęcia kto to był. Kolejny jebany frajer, który chciał mnie poderwać. Nie chce mi się nawet o nim gadać. W ogóle to dlaczego o niego pytasz?
-Bo.. stoi kilka metrów dalej.
Jej słowa sprawiły, że zmroziło mnie na całym ciele. Zanim zorientowałam się co robię, odwróciłam się i spojrzałam centralnie na niego. Oglądał jakąś fotografię. To naprawdę był on. Wzdrygnęłam się. Naprawdę miałam nadzieję, że nigdy więcej go nie spotkam. A jednak świat był mały.
W tym momencie brunet spojrzał w moim kierunku. Szybko się odwróciłam. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Po prostu działał mi na nerwy.
-Chodźmy stąd - powiedziałam do Jess - mam dość.
-Spokojnie laska. Przecież cię nie zje - zakpiła.
-Nie wkurwiaj mnie - syknęłam.
-Za późno - odpowiedziała z głupim uśmieszkiem.
Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, ale długo nie musiałam czekać. Centralnie za mną odezwał się ten głos, którego za wszelką cenę chciałam uniknąć.
-Wiedziałem, że jeszcze się spotkamy.
Odwróciłam się do niego z cynicznym wyrazem twarzy i skrzyżowanymi ramionami.
-Mówisz do mnie czy koło mnie? Bo się nierówno oplułeś - zakpiłam.
-Ostra jak zwykle - zaśmiał się odsłaniając rząd swoich prostych, białych zębów.
-Słuchaj frajerze. Nie wiem ile jeszcze razy mam ci powtarzać żebyś dał mi święty spokój. Poważnie, zacznę wychodzić z ochroną. Nie zbliżaj się do mnie, bo źle się to dla ciebie skończy.
-Och, daj już spokój. Ja po prostu chcę cię poznać. To coś złego?
-W tym wypadku tak - warknęłam - nie jarają mnie kolesie, którzy za wszelką cenę chcą kogoś poderwać, jasne? Pocałuj się w dupę i znajdź kogoś, kto będzie chciał z tobą gadać. Ale przykro mi, to nie mnie szukasz.
-A może jednak ciebie? - spytał z zalotnym uśmiechem.
-Już mój kot lepiej flirtuje - prychnęłam - i jest coś co musisz wiedzieć. Nie mam kota.
Chłopak wyraźnie się zmieszał, a ja uśmiechnęłam się z triumfem. Przegrał. Prychnęłam pod nosem i skinęłam na Jessie. Minęłam go bez słowa i opuściłyśmy budynek.
Miałam dość takich sytuacji. Byłam z Max'em i nie zamierzałam oglądać się za innymi chłopakami. Nie byłam taka. Owszem, lubiłam, gdy inni patrzyli na mnie z pożądaniem czy zazdrością. Ale to mi po prostu pochlebiało, nic więcej. Wsiadłyśmy z Jess do mojego samochodu i pojechałyśmy do jej domu. Zastałyśmy tylko jej starszego brata, który jak zwykle obijał się przed telewizorem. Minęłyśmy go bez słowa i poszłyśmy prosto do pokoju Jessie. Tradycyjnie usiadłyśmy na łóżku i odpaliłyśmy po papierosie. Zaciągając się dymem myślałam o chłopaku, który nie chciał dać mi spokoju. Powinnam wyrzucić go z głowy, ale nie mogłam. Cały czas tam siedział i nie zamierzał wychodzić.
-Max i Eric idą dzisiaj do Lucasa - powiedziała Jess - wiesz coś o tym?
-Znowu do tej szui? - prychnęłam.
-Stwierdzili, że ma najlepszy towar - odpowiedziała wzruszając ramionami - to ich interes.
-Oby nie żałowali. Wiesz jaki jest Lucas. Nie chcę żeby mieli problemy.
-Oni zawsze pakują się w jakieś problemy Liz. Tacy już są.
-Ta. Nieważne.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez dłuższą chwilę i w końcu musiałam się zbierać. Pożegnałam się z przyjaciółką i opuściłam jej posesję. Wsiadłam do swojego samochodu i już chciałam odjeżdżać, gdy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Max'a.
-Jakiś problem? - odebrałam.
-Tak i to wielki. Mam do ciebie wielką prośbę Lizzie. Chyba największą do tej pory.
-To nie wróży nic dobrego - powiedziałam podejrzliwie - co znowu zrobiłeś?
-Nic wielkiego.. byliśmy dzisiaj umówieni u Lucasa..
-Tak, wiem. I co w związku z tym?
-Nie mam jak do niego dotrzeć. Samochód mi się zepsuł. Stoję na jakimś zadupiu i czekam na pomoc.
-A Eric?
-Stchórzył - warknął - nie ma to jak przyjaciele. Lizzie, błagam cię, pójdziesz do niego za mnie?
-Słucham? Chyba cię do reszty pojebało! Nie zbliżam się do tego zboczonego psychopaty! Nie ma mowy!
-Liz, naprawdę cię proszę.. ktoś musi odebrać towar.. wiesz jaki on jest! Zabije mnie jak go wystawię. Błagam, zrób to dla mnie.. ten jeden raz..
-Max, to nie mój interes - syknęłam - sam się wpakowałeś w to bagno, to teraz z niego wyjdź.
-Lizzie, to naprawdę ważne. Jeżeli ci na mnie zależy, to ten jeden raz to dla mnie zrób!
-A jak ten psychol coś mi zrobi to co? - warknęłam - Powiesz "nic nie szkodzi"?
-Jak coś ci zrobi, to może szykować sobie miejsce na cmentarzu. Nie żartuję.
-Dobra, okay. Pójdę tam. Ale lepiej dla ciebie, żeby wszystko poszło dobrze. Bo nie ręczę za siebie jasne?
-Jasne, dziękuję! Ratujesz mi życie. Jesteś normalnie niezastąpiona. Kocham cię!
-Czułe słówka zachowaj na potem. Ile mam wziąć forsy?
-2 tysiaki.
-Pojebało cię?! Ile wy tego towaru zamawiacie?
-Tyle, żeby wystarczyło. Wybacz, muszę kończyć. Jedzie pomoc drogowa. Zadzwoń jak tylko wyjdziesz od Lucasa okay?
-Dobra. Ale to pierwszy i ostatni raz, kiedy załatwiam twoje zasrane interesy Max. Do usłyszenia.
Zakończyłam połączenie i wściekła wsiadłam do samochodu. Oparłam ręce na kierownicy i patrzyłam przed siebie. Chyba sama nie wiedziałam, w co się pakuję. Lucas nie był zwykłym dilerem. Był idiotą, który myślał, że może wszystko. W końcu odpaliłam silnik i ruszyłam.
Lucas mieszkał w dość obskurnym zaułku na obrzeżach miasta. Prawie w ogóle nie było tam domów, tylko stare, rozwalające się rudery. Zaparkowałam samochód w wolnym miejscu i wysiadłam. Okolica nie robiła dobrego wrażenia. Wszędzie było pusto a w powietrzu unosił się smród z kontenerów, stojących nieopodal. Skrzywiłam się i z niesmakiem ruszyłam przed siebie. Chciałam jak najszybciej mieć to za sobą. W końcu stanęłam pod odpowiednim budynkiem, w którym Lucas wynajmował miejscówkę. Typowe miejsce dla takich jak on. Zapukałam w metalowe drzwi i cofnęłam się o 3 kroki. Miałam ciarki na całym ciele. Wyczuwałam kłopoty.
W końcu w progu pojawił się Lucas, który spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Jednak w sekundzie na jego nieogolonej twarzy zagościł szelmowski uśmieszek.
-No proszę, kogóż ja widzę - odezwał się i oparł o framugę drzwi - kogo jak kogo, ale ciebie to się tu nie spodziewałem Elizabeth.
-Nie radzę ci używać mojego pełnego imienia, Luke. I daruj sobie głupie wstępy - syknęłam - przyszłam w interesach a nie na jakieś pogaduszki.
-Jasne, jasne. Każdy tak mówi. Max nie umie załatwiać interesów tylko wysyła po nie swoją dziewczynę? Bardzo dojrzałe, doprawdy.
-Oj, weź się przymknij. Dawaj te prochy i miejmy to z głowy.
-A może wejdziesz do środka, co? Nudzi mi się. Mogłabyś mi dotrzymać towarzystwa.
Widziałam, jak jego spojrzenie spoczywa na moim dekolcie. Wściekłam się. Wiedziałam, że tak to się skończy. Miałam ochotę zamordować Max'a za to, że mnie tu wysłał. I siebie za to, że się na to zgodziłam. Skrzyżowałam ramiona na piersi i zmroziłam go wzrokiem.
-Nie mam czasu na twoje chore gierki Parker - warknęłam - dawaj te narkotyki i miejmy to z głowy.
-Okay, dobra. Niech ci będzie laluniu.
Wyciągnął z kieszeni woreczek z białym proszkiem i podał mi go. Rozglądnęłam się w okół i wyciągnęłam z torebki plik banknotów, który przygotowałam już wcześniej. Zrobiliśmy szybką wymianę i w końcu prochy bezpiecznie znalazły się w mojej torebce. Byłam z siebie zadowolona. Nie poszło tak źle jak myślałam.
-Nie można było tak od razu? - zakpiłam.
-A no nie. A tak w ogóle to twoje nogi w tych spodniach wyglądają.. sexy. Uwielbiam twoją figurę.
-Opanuj się kretynie. Daruj sobie te badziewne komplementy. Zostaw je dla dziwek, które zamawiasz na samotne wieczory.
Zaskoczyłam go. I właśnie taki miałam zamiar. Uśmiechnęłam się cynicznie, odwróciłam się i odeszłam. Wiedziałam, że gapi mi się na tyłek, ale na to niestety nic nie mogłam poradzić. W końcu usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. Ostatnie metry do samochodu pokonałam niemal biegiem. Gdyby nie fakt, że miałam na nogach 15-centrmetrowe szpilki, to z pewnością bym biegła. Kiedy w końcu usiadłam za kierownicą, odetchnęłam głęboko i opanowałam emocje.
Udało się.
Wyciągnęłam telefon i napisałam do Max'a krótkiego sms'a. "Mam to.". Schowałam komórkę do torebki, odpaliłam silnik i odjechałam. Kiedy w końcu znalazłam się pod domem, weszłam do środka i od razu skierowałam się do własnego pokoju. Chciałam, żeby ten dzień w końcu się skończył. Padłam na łóżko i ukryłam twarz w miękkich poduszkach. Kompletnie na nic nie miałam ochoty. Pragnęłam tylko jednego: żeby to wszystko w końcu się skończyło..
_________________________
Ii... czwóreczka gotowa! :D
I jak wam się podobało? Bardzo, trochę, w ogóle? :)
Na razie mało o 1D, ale spokojnie, to się zmieni już za niedługo.. OBIECUJĘ!
Czytasz = komentujesz ! ♥
Z wielką niecierpliwością czekam na wasze komentarze xx
Love you all ! xoxo
+ 20 kwietnia jadę na precastingi do Mam Talent. Będę Wam bardzo wdzięczna, jak będziecie trzymać za mnie kciuki bo to dla mnie naprawdę ważne! Mam nadzieję, że mogę na Was liczyć ;) Do następnego . ♥
Rozdział przecudowny *__* Czekam na to 1D. Zayn jaki podrywaaacz <3
OdpowiedzUsuńDo Mam Talent? Będziesz śpiewać? Słyszałam już piosenkę w Twoim wykonaniu i naprawdę łaaaadnie. Będę trzymać kciuki ;*
Jestem pierwsza? Rozdział jak zwykle świetny. Ciekawa jestem co ją poł ączy z Zaynem.
OdpowiedzUsuńtroszkę krótki mi się wydaje ale genialny :D na pewno wygrasz w mam talent! :) czekam na next! x kooocham :*
OdpowiedzUsuńcuuudny <3
OdpowiedzUsuńNie no świetny.. I już nie mogę się doczekać aż akcja się rozkręci!
OdpowiedzUsuńPowodzenia na precastingu!! Moja koleżanka też miała jechać ale chyba stchórzyła... :/ Życze Ci szczęścia!
Megaaaaaaaaaaa. <33
OdpowiedzUsuńPowodzenia. :3
Awwww. fajny ! DO MAM TALENT ?! BEDZIE TO EMITOWANE ?! TRZYMAM KCIUKI ! / Nat.
OdpowiedzUsuńświetne !!
OdpowiedzUsuńpowodzenia :DDD
Nie wiem czego się spodziewać po tym opowiadaniu. Jestem w szoku ! (ale pozytywnym) ;)
OdpowiedzUsuńjest fajnie ;> ale mam nadzieje że rozwinie sie wątek z Zaynem. Pozdraiwma ;)
OdpowiedzUsuńaaaale Świetny <33 !! Jasne kochanie ja będe trzymała kciukii , pokaż im <33
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze no i oczywiście będę trzymała kciuki!!!!
OdpowiedzUsuńŚwieeetny! Czekam na nastepny...! <3 Oczywiscie, ze bede trzymala kciuki! :*
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze, trzymam kciuki siostro! :* czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Magda. xx
Świetny jak zwykle! Zapowiada sie bardzo ciekawie i nie moge sis doczekać aż akcja sie rozkręci! Czekam na NN :*
OdpowiedzUsuńHej ^^ Może chcesz poczytać coś o Niallu? gorzka-strona-cukierka.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie :) szkoda,że tak mało 1D :/ mam nadzieję,że w koncu bedzie milsza dla zayna.. i ze spotkają sie jeszcze raz :)) www.timeofchanges-1d.blogspot.com zapraszam :)
OdpowiedzUsuńwkońcu nadrobiłaam <3.
OdpowiedzUsuńświetneee sisteer :D ; *
bardzo.
OdpowiedzUsuńbędę trzymać kciuki ;)
Oll.
Ciekawy rozdział no i już się nie mogę doczekać kolejnego ;))
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
Jezuu, jezuu, jezuu jakie cudo...bardzo fajny i ciekawy rozdział <3 Blog, mimo że to początek spodobał mi się. A główna bohaterka jest zajebista ;p może w końcu będzie trochę milsza dla Zayn'a :D
OdpowiedzUsuńZapraszamy http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/
Świetne opowiadania piszesz
OdpowiedzUsuńprosze dodaj szybko kolejną część , bo nie mogę się doczekać pozdrawiam ;**
hej, zapraszam na nasze nowe opowiadanie life-is-a-trap.blogspot.com, gdzie pojawił się prolog. zachęcam do wyrażania szczerych opinii, obserwowania. pozdrawiam - amy
OdpowiedzUsuń